ponad 42oo wystawców z 71 krajów. ok. 43o.ooo odwiedzających miałem okazję być jednym z nich – raczej po raz ostatni.
pierwsze co się rzuca w oczy to fakt, że targi są dla niemców – niby międzynarodowe a większość informacji wyłącznie po niemiecq, wraz z gazetkami informacyjnymi i materiałami reklamowymi firm. tylko w halach, gdzie prezentowały się konkretne kraje było bardziej międzynarodowo i po angielsq. a więc co mi po prezentacjach, pokazach i materiałach w języq germańskim, którego nie znam? [ i nie za bardzo lubię (; ].
wrażenie robi wielkość – kilka olbrzymich hal [ ok. 3oo.ooo m2], przejście pomiędzy najbardziej odległymi to spory spacer. logistyka też dobra – ale co się dziwić. w końcu po to takie centrum było budowane, więc sukces w tym zakresie należy się nie organizatorowi CeBitu a bardziej Deutsche Messe – właściciela miejsca. same targi natomiast… totalnie do mnie nie trafiają. z jednej strony darmowe bilety i olbrzymie stanowiska po ok 1oo-2oo komputerów z grami, ściągające masy licealistów. z drugiej strony ‘niszowe’ technologie – dla konkretnych gałęzi przemysłu jak kasy fiskalne, ekrany dotykowe, rozwiązania RfID. spodziewałem się więcej stanowisk z nowymi technologiami, gdzie można coś dotknąć, sprawdzić, może jakiegoś efekciarstwa – choćby taniego. nie było nic, co by powaliło mnie na kolana [albo chociaż przygięło]. żenujące stoiska których spodziewałbym się 5-1o lat temu – ot, robocik, który macha rękami, mruga oczami i coś tam szprecha, jakaś analogowa makieta do wyścigów samochodowych jakie pamiętam z lat 8o’. moddingowcy mogli się cieszyć – bo jeśli chodzi o świecące wiatraczki, karty graficzne jak potwory, zasilacze wytrzymujące wstrząsy… ja fetyszem hardware’u nie jestem a jakby mi komputer świecił kolorowymi diodami to bym go zabił (;
nie znalazłem tam nic dla siebie – ani nie mam zamiaru być resellerem jakiejś chińskiej firmy sprzedającej gadżety, ani nie jestem licealistą, który masturbuje się na widok nowej karty graficznej. nie dowiedziałem się specjalnie niczego ciekawego – na pewno były technologie, które mnie interesują, ale wśród całego tego chaosu krawatowo-licealnego i wielkości całych targów, nie było to możliwe. wolę mniejsze i bardziej ukierunkowane wydarzenia. i jeśli coś jest reklamowane jako międzynarodowe – więcej materiałów w zrozumiałych językach.
eN.
domowe media czyli po co komu TV?
osobiście jestem przeciwnikiem telewizji – uważam, że to odmóżdzająca rozrywka. podstawowe wady to:
można polemizować i na każdy punkt napisać referat ale nie o tym tu i nie-o-to-cho. wyżej wymienionych wad pozbawiony jest Internet i usługi VoD. dodajmy do tego własne zasoby i media streamingu tak video jak i dzwięq, lokalne zasoby zdjęć i co-nam-tam-jeszcze… jak to wszystko połączyć możliwie małą ilością urządzeń? co w ogóle jest do dyspozycji?
DLNA
Digital Living Network Alliance – organizacja non-profit założona przez Sony w 2oo3 roq, zrzeszająca obecnie ponad 25o firm [zgniłe jabłko ma oczywiście świat w dupie i nie jest kompatybilne]. celem jest stworzenie ekosystemu mediów kompatybilnych ze sobą – mówiąc po prostu – umożliwienie urządzeniom do odtwarzania mediów wymianę informacji. nazwa DLNA pomimo, że jest certyfikacją, używana jest jako nazwa protokołu. oto tabela warstw zdefiniowanych dla stosu DLNA:
Wirless: WiFi 8o2.11, WiFi Protected Setup
nie jest celem robienie referatu o DLNA – po szczegóły odsyłam do linków w texcie, skupię na kilq praktycznych uwagach.
najpierw pytanie: komu DLNA w ogóle jest potrzebne? aby z tego skorzystać trzeba mieć jakiś media server – taką rolę może pełnić np. komputer z Windows 7. ponieważ standard DLNA obejmuje różne media – jak widać z obsługiwanych formatów – można opublikować w sieci lokalnej zdjęcia, muzykę oraz filmy. do odbioru/pokazu mediów potrzebne jest urządzenie zgodne z DLNA np. typu telewizor, drugi komputer czy rzadziej – odbiornik audio czy ramka do zdjęć z WiFi.
pomimo wspaniałych założeń DLNA nie jest pozbawione wad. standard nie jest ‘sztywny’ – przede wszystkim definiuje co ma być zaimplementowane, a nie – czego nie może. w sumie dość logiczne. problem jaki z tego wynika to fakt, że różne urządzenia będą obsługiwać różne codecki. niektóre trochę ponad standard, niektóre nie. jak to się przekłada na rzeczywistość? kupując urządzenie typu telewizor, trzeba zwrócić uwagę na obsługiwane formaty video/codecki, ponieważ może się okazać że nie będzie w stanie odtworzyć publikowanych mediów.
kolejnym problemem jest brak standardu na napisy do filmów. niektóre media je obsługują – niektóre nie. sam sposób obsługi [w jaki sposób podaje się informację o napisach] również się różni zależnie od producenta, różnią się również obsługiwane formaty – zazwyczaj są to pliki srt, ale czasem można znaleźć urządzenia obsługujące sub. należy pamiętać, że aby wszystko zadziałało, zarówno urządzenie streamujące jak i odbierające musi działać w ten sam sposób. próbowałem trochę podrążyć temat i ASAIK są trzy podstawowe sposoby obsługi napisów:
transcoding
sposobem na obejście ww. problemów jest transcoding. DMS musi mieć na tyle mocy, aby w locie pobrać strumień, i w locie przetworzyć go na zrozumiały przez DMP. podczas przetwarzania można np. “wstrzykiwać” napisy. problem polega na tym, że DMS musi mieć odpowiednią moc obliczeniową aby coś takiego wykonać. jeśli rolę tą pełni PeCet to są dwa najpopularniejsze programy-kombajny, które potrafią zrobić z filmami wszystkie sztuczki – obsługują napisy jako dodatkowy strumień, transkodują do dowolnego formatu w tym ze zmianą rozdzielczości i “wstrzykiwaniem” napisów. tymi programami są TVersity i PS Media Server.
tego nie da ci TV
DMSy potrafią o wiele więcej. filmy i muzyka z lokalnego medium to dla wielu wystarczająco dużo, ale to dopiero początek możliwości. jeśli DMS podłączony jest do Internetu, czemu nie miałby publikować shoutcastów, kanałów youtube, VoD, podcastów czy innych wynalazków? programy takie jak TVersity czy PS3MS potrafią takie rzeczy zrobić i opublikować jako strumień dla DMP. podstawowy problem to prymitywność DLNA, który daje stosunkowo małe możliwości rozbudowy interfejsu DMP.
podsumowując temat DLNA – pomysł świetny, ale raczej dla mało wymagających. zaspakaja podstawowe potrzeby a aby mieć więcej trzeba wykazać się co najmniej odrobiną wiedzy i zaparcia.
urządzenia do domu – co można zrobić na dziś?
pozostaje pytanie – jak zatem urządzić sobie domowe centrum mediów? do dyspozycji mamy:
wyświetlacze [telewizory bez DLNA, monitory, rzutniki]
w którą technologię warto inwestować? IMHO jeśli ktoś posiada zwykły wyświetlacz – jakikolwiek by nie był – nie warto go wymieniać tylko po to, żeby obsługiwał DLNA. ten standard jest na razie zbyt prymitywny [mam nadzieję, że to nie będzie koniec jego możliwości] a można sobie zapewnić pełne możliwości przy pomocy NAS lub/i NMT. oba urządzenia, pomimo pozornie bardzo zbliżonych właściwości dają inne możliwości i sqpiają się na trochę innych aspektach.
w kwestii qpowania TV z wbudowanym Internetem i mikrosystemem, zaletą będzie ograniczenie ilości urządzeń [oraz pilotów (; ] ale w zamian zdajemy się na konkretnego producenta – a co za tym idzie na to, co on aqrat oferuje.
NAS
obecnie dostępne dyski sieciowe nie są już tylko głupimi urządzeniami z trudem obsługującymi SMB, gdzie trzeba być linuxowym geekiem żeby coś z nich wycisnąć więcej. NAS może być wspaniałym urządzeniem do przetrzymywania wszelkich danych z domowej sieci [File Server], pełnić rolę DMS ale dla bardziej wymagających dysponują również możliwością:
jest oczywiście na rynq dostępnych wiele systemów NAS. IMHO dwie firmy są warte uwagi – QNAP oraz Synology. QNAP jest trochę droższy [nawet sporo] w zamian za mocniejszy sprzęt, bardziej heavy-duty, obsługę dysków hot-plug bez konieczności rozkręcania obudowy. Synology daje bardzo zbliżone możliwości z tym, że jest bardziej ‘domowy’. obie firmy robią obudowy na dwa, cztery, osiem a nawet dziesięć dysków – a więc można z tego zrobić całkiem sensowny serwer z RAID 5 a nawet 6. okazuje się, że za stosunkowo niewielkie pieniądze można mieć niezły serwer sieciowy z macierzą i wszelkimi usługami [oba systemy da się dodać do domeny i uwierzytelniać w AD] co jest idealnym rozwiązaniem zarówno do domu, SOHO jak i dla SMB.
podstawową wadą jest brak obsługi transcodingu. drugą wadą jest to, ze trzeba mieć DMP – bo urządzenia te nie mają karty graficznej a więc nie potrafią wyświetlić obrazu bezpośrednio na urządzenie – mogą je streamować. w kwestii transcodingu pewnym obejściem jest zastosowanie VLC jako media playera – wtedy można m.in. ‘wstrzyknąć’ napisy – póki co nie udało mi się tego zastosować ale jeszcze powalczę.
NMT
podstawową różnicą Media Tanka od NASa jest to, że zamiast streamować audio/video, łączą funkcję DMS i DMP posiadając wyjścia audio/video – HDMI, kompozyt etc. mają wbudowany odtwarzacz multimediów i wysyłają obrobiony strumień AV bezpośrednio do urządzenia, którym może być głupi TV czy tuner audio. dodatkowo, ponieważ nie są ograniczone DLNA, posiadają rozbudowane funkcje obsługi mediów Internetowych – dziesiątki [jeśli nie setki] kanałów Internetowej telewizji i stacji muzycznych. zarzutem może być brak [póki co] stacji w języq polskim – a więc pozostaje to rozrywką nie-dla-wszystkich.
podstawową wadą NMT jest to, że skupiają się właśnie na odgrywaniu mediów, nie ma natomiast tak rozbudowanych możliwości softwareowych jak NAS. nie ma również obecnie modelu wspierającego RAID a więc nie jest to ‘bezpieczne’ urządzenie do przechowywania danych. większość funkcji jest jednak dostępnych – SSH, uTorrent/eMule, jakiś prosty webserver. do instalacji softu używa się prostego programu z poziomu PC, który wrzuca do systemu gotowe paczki. pomimo większych ograniczeń niż w przypadku NASów QNAP/Synology co bardziej zatwardziali linuxowcy mogą z tych urządzeń wyciągnąć sporo więcej.
najpopularniejszy na rynq jest obecnie Popcorn Hour oraz eGreat, które były kiedyś jedną firmą [są więc na identycznej platformie sprzętowej].
resumè – fusion
reasumując sugerowane przeze mnie rozwiązanie do domu na tą chwilę to:
eN.