Opera 9.5

**UPDATED
Po iluś-tam dniach testów myślę że wyrobiłem sobie opinię: czas przesiąść się na FF. Jedynym elementem, który przytrzymuje mnie przy operze jest czytnik newsów, który działa dokładnie tak, jak bym tego sobie życzył – wszystkie inne jakie testowałem jakoś mi nie podpadają. Macie jakieś propozycje fajnych czytników?

Opera 9.5:
zalety:
– fajny search
wady:
– po uruchomieniu i pierwszej synchronizacji zamiast mi zsycnhronizować bookmarki, pomnożyła mi wszystko pomimo, że nazwy były identyczne
– nie wiem jak na XP ale na viście aplikacja stała się niestabilna – wywala się co-i-rusz zupełnie bez powodu
– pomimo newsów, iż drużyna Opery uzyskała zgodność z ACID3 nie zostało to zaimplementowane w najnowszej wersji przeglądarki
– brak wsparcia dla wielu stron nie zgodnych ze standardami (czy. stron microsoftowych). mimo wszystko FF radzi sobie dużo lepiej a chcę zminimalizować konieczność uruchamiania IE tylko po to, żeby obejrzeć jakąś stronę.

wielu pluginów czy dodatków nie potrzebuję więc nie jest to priorytet, ale mimo wszystko miło będzie można sobie powoli zacząć customizować przeglądarkę. Pozostaje poszukać trochę sił na przesiadkę czyli znalezienie odpowiedniego news readera. Może czas pożegnać się również z TB! i zassać jakiegoś klienta poczty obsługującego RSSy? może ktoś ma jakieś propozycje?

NOD32

jakoś ostatnio temat programów AV powraca. ale ciekawostka na wszelki wypadek:

Był sobie dysk USB, który był shareowany. potem dysk jakiś czas przebywał podłączany pod linuchem. Kiedy wrócił do winXP nagle okazało się, że nie można się podłączyć do share’a, zakładanego na tym dysq. Pojawia się komunikat: „Za mało pamięci serwera do przetworzenia tego polecenia”.

Po krótkich zabawach i weryfikacji uprawnień, szybkie googlanie i trafiam na art sprzed lat KB177078. Okazuje się, że pomimo, iż problem dotyczy wyłącznie dysków przenośnych, i można zakładać dowolną ilość shareów na dyskach stałych, problemem jest za mała wartość IRPStackSize.

Zwiększenie wartości do 18 okazało się wystarczającym rozwiązaniem, a bezpośrednią przyczyną najnowsza wersja NOD32.

mRemote

wydana ostatnio wersja 1.45 w końcu obsługuje RDP szyfrowane certyfikatem zewnętrznym.
mRemote już od dłuższego czasu zagościł na stałem na moim pulpicie w szeregu „most useful” – teraz bez najbardziej ograniczającego buga (:

F-Secure – wredny uninstall

Jeden z klientów zdecydował się na Forefront Client Security. Część wdrożenia polega, jasna sprawa, na usunięciu obecnie używanego softu – F-Secure i e-Trust. Na stronie F-Secure dostępny jest tool, który odinstalowuje usługę. Jak dotąd jak po maśle.
Dalej zaczynają się schody. Na początek wersja kliencja zainstalowana na XP:
Zacznę od ręcznej deinstalacji tego ustrojstwa. Jak większość programów – ten również ma swój wpis w 'dodaj/usuń programy’ – tutaj jednak niemiłe zaskoczenie: przy próbie deinstalacji jest się informowanym o tym, że programu nie można usunąć. Powód: polisy na to nie pozwalają. Po przejrzeniu GPO i ustawień w konsoli zarządzania F-Secure nie stwierdzono żadnych ustawień, które by to potwierdzały. Okazuje się, że jest to zupełnie durny komunikat, a w praktyce wystarczy zatrzymać usługi F-Secure. Są 3 aplikacje: scaner, gateway i updater. Należy usuwać je właśnie w wymienionej kolejności. Podczas usuwania jednego z komponentów, deinstalaor znów uruchamia usługi od pozostałych, a więc za każdym razem trzeba wyłączać to, co zostało. To pierwszy debilizm. kolejny jest taki, że jak już się to wszystko zrobi, i zrestartuje kompa, okazuje się, że nie działa „local users and groups” czyli lusrmgr.msc, pokazując komunikat: „Library not registered”. Okazuje się, że świetny deinstalator zapędza się co nieco, wywalając jednego z podstawowych typelibów – ActiveDs.tlb. Należy więc zarejestrować go ponownie wprowadzając takiego reg’a:


Windows Registry Editor Version 5.00

[HKEY_CLASSES_ROOTTypeLib{97d25db0-0363-11cf-abc4-02608c9e7553}]

[HKEY_CLASSES_ROOTTypeLib{97d25db0-0363-11cf-abc4-02608c9e7553}1.0]
@="Active DS Type Library"

[HKEY_CLASSES_ROOTTypeLib{97d25db0-0363-11cf-abc4-02608c9e7553}1.0]

[HKEY_CLASSES_ROOTTypeLib{97d25db0-0363-11cf-abc4-02608c9e7553}1.0win32]
@="C:\WINDOWS\system32\activeds.tlb"

[HKEY_CLASSES_ROOTTypeLib{97d25db0-0363-11cf-abc4-02608c9e7553}1.0FLAGS]
@="0"

[HKEY_CLASSES_ROOTTypeLib{97d25db0-0363-11cf-abc4-02608c9e7553}1.0HELPDIR]
@="C:\WINDOWS\system32\"

Milutko, co?

Jedziemy zatem dalej – soft zainstalowany jest na 5oo kompach, ręczna walka z takim shitem raczej odpada. No ale ww. tool na pewno to upraszcza? Faktycznie – trochę, tak. Po uruchomieniu pojawia się ekran „do you agree”, który trzeba kliknąć, po czym odinstalowuje całego f-secure – nie pomijając usunięcia ww. typeliba. No ale nadal ręczna instalacja wymagana – bo zdalnie czegoś takiego raczej się nie wykona [przełączników brak]. Udało mi się odkryć, iż ten pliczek to de facto jakis self-extract. A więc ręcznie wypakowałem aby odkryć wewnątrz plik .exe i .cfg. Tym razem da się uruchomić zdalnie, bo nie ma żadnego ekranu agreementu – odinstalowuje, restartuje, nie ma… czyżby? otóż okazuje się, że pozostaje usługa F-Secure Update czy jakoś tak. Pełna profeska. Po przejrzeniu pliq cfg można znaleźć wykomentowane linjki czegoś co się nazywa BackWeb z informacją w stylu „pominięte, bo jak coś jeszcze korzysta z BackWeb to już nie będzie działać”. Tak się składa, że w tej firmie się nie korzysta z tego, więc można odkomentować i zapuścić. Ale to jeszcze nie koniec: przecież normalne jest, że aby odinstalować hurtem trzeba albo zrobić to via GPO albo zdalnie – np. psexec’iem. I tu kolejna niespodzianka:
jeśli programik deinstalujący uruchomi się jak ktoś jest zalogowany, wszystko trwa ok. 1-2 min. Jeśli jednak uruchomi się kiedy na stacji nie jest zalogowany nikt, deinstalacja trwa ok. 15-2o min (SIC!). Darowałem sobie dochodzenie co też takiego blokuje ten deinstalor.
Dobrze, że mowa tu o kilqset deinstalacjach, bo przy 2o-3o po prostu rzucając qrvy zrobiłoby się to ręcznie.

Teraz wersja serwerowa:
tutaj sytuacja jest dużo lepsza – deinstalaor nie wymaga restartu, zatrzymywania usług i generalnie jakoś to wszystko zachowuje się całkiem normalnie… tylko na niektórych serwerach zostają usługi updatera i trzeba ręcznie rezać z rejestru.

O ile o F-Secure miałem raczej dobrą opinię – po dzisiejszym dniu radykalnie się to zmieniło.

wine 1.0

Po 15 latach od pojawienia się pierwszej bety ukazała się w końcu wersja 1.0 Wine

Na chwilę obecną jest obsługiwanych dokładnie 10329 aplikacji oraz gier działających pod Windowsem.

więcej informacji pod: http://www.winehq.org/

czemu winda nie widzi moich 4GB?

Temat ciągle powraca, a że ceny pamięci stały się niemal śmieszne, coraz więcej osób chciałaby sobie takie coś do kompa upchnąć. Po włączeniu kompa nagle okazuje się, że Windows raportuje np. 3,1GB RAM.
Pojawił się w końcu fajny artykulik na stronach supportu, który tąże kwestię wyjaśnia w końcu dość pożądnie. Przedstawię skót najważnieszych informacji dla leniuchów, którym nie chce się czytać:

  • nie jest to wina systemu operacyjnego
  • sytuacja odnosi się zarówno do wXP jak do Vista
  • wynika z kwestii sprzętowych i ograniczeń tak zwanego MMIO (memory-mapped I/O). Bardzo w skórcie polega to na tym, że wiele urządzeń ma/wykorzystuje własną pamięć – ot choćby karta graficzna. Procesor 32bit potrafi zaadresować tylko 2^32 adresów a więc robi rezerwację pamięci w obszaże <4GB. Adresy te są więc blokowane i niemożliwe do wykorzystania przez system
  • większość obecnie kupowanych procesorów jest x64 i spokojnie radzą sobie z takimi problemami. BIOS musi wspierać możliwość „memory remap feature”.
  • po instalacji SP1 dla vista w informacjach o systemie pojawi się wymarzone 4GB – nie zmienia to jednak w żaden sposób wykorzystania pamięci. Vista po prostu raportuje ilość RAM zainstalowaną w kompie a nie dostępną przez system.

Reasumując: chcesz móc korzystać z 4GB+? Musisz zainstalować system x64.

Jeśli zagląda tu jakaś osoba, która zna się na linuxach – teoretycznie całość jest opisywana jako kwestia sprzętowa (nie tylko na stronach Microsoft), co raportuje Linux a ile pamięci jest w stanie jest w stanie zaadresować kernel?
Pytanie wynika z faktu, że problem 4GB jest zawsze mitycznie łączony z Windowsem – czyżby Linux po prostu zawsze raportował ilość zainstalowanej pamięci, czy też ma jakiś sprytny sposób na obejście problemu – co byłoby dość poważnym policzkiem dla Windows…