Zły to świat…
Wiecie doskonale, że zestrzelono samolot pasażerski…oczywiście w takich sytuacjach następuje natychmiastowy szaber kart kredytowych z rozrzuconego bagażu i ciał ofiar. No i to jakoś jeszcze, ledwo bo ledwo, ale mieści się w mojej głowie…To natomiast to, co się dzieje później już przechodzi wszelkie granice przyzwoitości.
Cytuję za Niebezpiecznik.pl
„…W przypadku MH17 ataki phishing ułatwiają pełne dane wszystkich pasażerów lotu MH17, które zostały opublikowane przez Malezyjskie linie lotnicze. Dzięki nim phisherzy mogą odnaleźć rodziny ofiar w mediach społecznościowych i rozpocząć ukierunkowane ataki (np. podając się za urzędników, wyciągając dodatkowe dane pod pretekstem zasiłków pogrzebowych lub wyłudzając fundusze pod pretekstem opłat dotyczących organizacji pochówku/transportu na miejsce katastrofy)…”
pomniejszanie dysq
w zasadzie od w2k jest możliwość pomniejszania/powiększania dysqw bezpośrednio z disk managera. z niewiadomych powodów, z każdą wersją, powolutq, była dodawana nowa funkcja – w NT5.o tylko extend, w NT6.o extend i shrink ale max do 5o% powierzchni izdaje się, że nie można było ruszyć boot partition i system partition, w NT6.1 znów zniesiono obostrzenia aż do NT6.3 gdzie teoretycznie można sobie zmniejszać i zwiększać bez problemu…
to tyle, jeśli chodzi o teorię – czas na trochę praktyki, bo [jak to usłyszałem ostatnio qilqrotnie w ciągu krótkiego czasu] życie weryfiqje. obostrzenia oczywiście są. pierwszym z nich są 'nieprzenaszalne pliki’ – czyli takie, do których system trzyma konkretny adres i z pewnych względów nie może ich ruszyć. do takich należą np. restore points, pagefile, klucze BitLocer i kilka innych specyficznych obiektów. przy próbie zmniejszenia dysq, system automatycznie wylicza przestrzeń do pierwszego takiego pliq, wskazując maksymalną wielkość, o którą można dysk zmniejszyć.
scenariusz na jaki trafiłem, i skąd bierze się ten wpis jest taki, że po miesiącu pracy dostałem nowego kompa. przeniesienie się jest zawsze mało przyjemne, bo pomimo, że prawie wszystko jest w chmurze, zawsze zostaje sporo poinstalowanych i skonfigurowanych już aplikacji. BUUUEEEH. ponowna instalacja śmierdzi. prosty wniosek – zrobię z tego VHDX, skopiuję na nowego kompa i będę sobie bootwał z niego. proste. tyle, że okazało się, że w jednym kompie jest 5ooGB a w nowym 12oGB dysq. system nie pozwala zmniejszyć dysq o tak dużą wartość. co zrobić?
w pierwszej kolejności trzeba sprawdzić co nas bloqje. w suqrs przyjdzie zajrzenie do eventloga Application i przefiltrowanie po zdarzeniach z ID 259. zdarzenie to jest generowane przez … defrag [sic!], w momencie, kiedy włączamy wizarda w diskmanagerze:
FVE2 to właśnie klucz BL. swoją drogą przy bootowaniu systemu z VHDX trzeba pamiętać, że BL nie jest obsługiwany. nie jest również obsługiwana hibernacja. to tak zanim się podejmie decyzję, czy na pewno ta droga jest prawidłowa. wyłączyłem BL, wyłączyłem Restore Points, i wyłączyłem… czy też chciałem wyłączyć Pagefile. już nie pierwszy raz zdarzyło mi się, że pomimo wyłączenie PF i restartu, ten wracał jak boomerang. dopiero konfiguracja z linii poleceń faktycznie się go pozbyła
jeszcze ręczne wyczyszczenie katalogu System Volume Information i voila! po uruchomieniu wizarda zmniejszania dysq mogę go sqrczyć do maleńkości… szkoda tylko, że kiedy próbuję – dostaję komunikat, że system nie może zmniejszyć partycji ponieważ… wybrałem za dużą wartość /: tutaj rozwiązaniem okazało się krokowe zmniejszanie – najpierw 2ooGB a potem po 5oGB… i jakoś system to przełknął. ciężko powiedzieć zatem po co ten komunikat i o co cho.
teraz disk2vhd i prawie już. prawie, ponieważ disk2vhd nie ma opcji wyboru, jaki typ dysq chcemy uzyskać – jest na sztywno dynamic. no i trzeba mu zmniejszyć wielkość – bo o ile partycja jest sqrczona, to sam dysk pozostaje wielki. i tu kolejne zaskoczenie. kiedyś były toole, które na plikach vhd łatwo i przyjemnie robiły takie operacje. od czasu, kiedy wszystkie narzędzia są dostępne w systemie, i pojawił się format vhdx, narzędzi brak. systemowe narzędzia natomiast mają podstawową wadę – PowerShellowe commandlety Convert-VHD czy Resize-VHD wymagają, aby w systemie działała usługa Hyper-v. niby nic… a jednak cyc. nie udało mi się znaleźć żadnego darmowego toola, który by wykonywał operacje na dyskach vhdx.
ponieważ ta instancja systemu i tak była do wyrzucenia, a poszukiwania były raczej z takiej ciekawości i niedowiary, zainstalowałem Hv, skonwertowałem dysk, potem kopia na nowy, bcdboot i w końcu sukces. ale i tak, pomimo, że finalnie zabrało mi to tyle samo czasu co instalacja system+aplikacje, było to zajęcie dużo przyjemniejsze q:
eN.