Spotkania w czasie kryzysu
jest dziwnie. osobiście czuję się jakbym był częścią filmu SF o pandemii… tyle, że to się dzieje na prawdę. ponieważ pracuję w większości zdalnie, nie odczuwam tak tej kwarantanny ani paniki. zacząłem to lepiej rozumieć w momencie, kiedy zorganizowaliśmy otwarte wydarzenie dla pracowników. i o tym wydarzeniu chciałem trochę opowiedzieć w dwóch kontekstach.
TECHNICZNIE
korzystamy z Teams Live Event. max liczba odbiorców to 1oK więc nawet duża organizacja może zrobić otwarte wydarzenie dla pracowników. konfiguracja jest dość prosta. nie korzystałem z żadnych dodatkowych narzędzi tym bardziej, że wszyscy prezentujący byli w domach. TLE działa inaczej niż zwykłe Teamsy i służy tylko do broadcastowania – video i voice nadają tylko prezenterzy/producenci a uczestnicy tylko słuchają. można włączyć funkcję QnA aby mieć kontakt z uczestnikami.
cały streaming, aby był skalowalny na takie liczby idzie przez Azure Media Services. wadą jest 1o-2o sek opóźnienia dla odbiorcy końcowego (więc nie tak 1oo% live) ale to nie przeszkadza przy tej skali eventu. pomimo kłopotów jakie ostatnio występują u dostawców chmury publicznej, wydajność i działanie – bez zarzutu. oczywiście zdarzało się, że komuś domowe wifi słabo działało ale to już niezależnie od usługi. mamy okres globalnego stress testu sieci na całym świecie.
jestem bardzo pozytywnie zaskoczony tym jak TLE działa – narzędzie jest proste, może nawet trochę prymitywne, ale w 9o% scenariuszy to wystarcza, a całość jest płynna, daje możliwości przeanalizowania statystyk i wrzucenia nagrania np. na Streams.
PSYCHOLOGICZNIE
na pierwsze spotkanie dołączyło 55o osób. dwa-trzy dni później, na kolejnej edycji, ta liczba została zdublowana.spotkanie prowadzone przez Chiefs, Heads, Directors itp. jednymi z najczęściej zadawanych pytań to 'czy stracimy pracę?’ oraz 'czy adopcja pracy zdalnej zostanie po kwarantannie?’. o ile pytanie o qlturę jest po prostu ciekawe, to ogólnie przeglądając QnA i pytania jakie zadają ludzie uświadomiły mi jak bardzo ludzie boją się – nie wirusa, ale o przyszłość, co po nim? pracując z domu, trochę jakbym miał normalnie kwarantannę. ale dla osób pracujących klasycznie, w biurze, przyzwyczajonych do przemieszczania się i ciągłego spędzania czasu wśród ludzi … to olbrzymia zmiana. pozostawienie z własnymi myślami i zatruwani wiadomościami o rosnącej liczbie zarażeń… ludzie się boją. choć szukając odrobinę pozytywnego aspektu – dobrze, że boją się o przyszłość, a nie tego co jest teraz, bo to oznacza, że jeszcze nie jest tak tragicznie, że każdy tą przyszłość widzi i nie jest to jeszcze apokalipsa (choć i takie głosy dochodzą mnie już brrrr!).
PODSUMOWUJĄC
widzę jak ważne jest 'spotykanie się’. w różnych kontekstach. ludzie w tej trudnej chwili potrzebują pocieszenia w postaci konkretów, faktów, informacji wskazującej co będzie dalej, zbudowania wizji przyszłości. uważam, że to zacna inicjatywa i polecam wszystkim firmom/organizacjom na robienie spotkań – w mniejszych lub większych grupach. nie pozostawiać swoich pracowników samym-sobie, aby nie pogrążali się w strachu i panice.
to ważny czas dla każdego aby wyłuskać z siebie trochę mocy i podjąć inicjatywę -zarówno firmowa jak prywatnie – i organizować jakieś spotkania. być razem. szczęśliwie żyjemy w czasach w których miejsce fizycznie nie musi nas więzić i możemy spotykać się w wirtualu. hasło 'tomorrow is today’ spadło nam na karki i trzeba wycisnąć z tego wszystko dobre co się da.
NIE PODDAWAJCIE SIĘ DEPRESJI I PANICE, sięgajcie o pomoc do znajomych i szefów, organizujcie się!
eN.