tajemniczy Skype

zakładam, że historii Skype specjalnie nie trzeba przedstawiać. najważniejszy [do celów tego wpisu] jest fakt, że został qpiony w maju 2o1o przez Microsoft, a od lat MS rozwijał własny produkt – wtedy jeszcze nazywany Office Communication Server. pomimo, że oba produkty są [m.in.] klientami VoIP, ich architektura działania jest totalnie inna…

… no właśnie – jest, czy też może 'była’? po zaqpie Skype długo wydawało się, że nic się nie dzieje. powiedziałbym, że 'bardzo długo’, albo wręcz 'za długo’. wynika to z totalnie różnych założeń obu systemów – OCS/Lync to produkty zorientowane na centralne zarządzanie, wykorzystanie w Enterprise, możliwość archiwizacji, wymuszenia zgodności z polityką firmy i prawem, własnością intelektualną itd. Skype przeciwnie – był aplikacją zorientowaną na rozproszenie, w architekturze hybrid P2P, z nastawieniem na zachowanie prywatności. no i jest protokołem w pełni zamkniętym. co prawda próbowano zrobić reverse engineering i można znaleźć jakieś tam opisy działania, ale to bardziej na poziomie ogólnym.

w tym samym czasie nastąpił boom na rozwiązania chmurowe, OCS zmienił się najpierw w Lync 2013, potem zforkował się w Skype for Business 2o15 oraz Skype for Business Online z office365.  zmiana nazwy nie była przypadkowa. Lync przesunął się w kierunq Skype, a Skype w kierunq Lync. co to oznacza?

najciekawsze jest owo 'przesunięcie Skype’. co prawda nadal nie ma opisu architektury rozwiązania, ale pewne rzeczy widać, i można pobawić się w dodawanie:

  • lista kontaktów jest już zintegrowana z outlook.com . nawet jeśli ktoś nie założył wprost konta 'outlook.com’ czy 'hotmail.com’ i loguje się użytkownikiem z innej domeny, to tak jest. ja np. loguję się loginem @gmail.com, żeby odebrać maila wysłanego na @outlook.com (;
  • Skype przeszedł na protokół MSNP24 na początq 2o14
  • pojawiło się sporo dodatkowych opcji, które nie były możliwe do zaimplementowania przy architekturze hybrid P2P..

polecam bardzo fajny artykuł, wyjaśniający zmiany, jakie zaszły 2o15-2o16 z tym produktem. najciekawsze cytaty:

“The original genius of Skype is that it was a peer-to-peer solution, which made sense in the early days of broadband, when everyone used a PC,” Microsoft vice president Gurdeep Pall told me recently. “But over the past 10 years, things have changed, and we now use multiple devices, where syncing state from device to device becomes challenging.”

“A couple of years ago, we started on a massive engineering project to transition Skype to a cloud-based solution,” Pall told me. “And much of what you’ve seen as new features in Skype, especially over the past year, has been connected to this new architecture.” This includes such things as audio and video chat, file sharing, photos and file sharing, offline access, Skype translator, bots, and more, he said.

…no i git. wszyscy szczęśliwi… [?]

bo jak się tak zastanowić, to co to oznacza dla wstępnych założeń funkcjonowania Skype? nie jest to już klient P2P, tylko prawie-Skype-for-Business. z centralnym zarządzaniem kontami, polisami… [archiwizacją i monitoringiem?]

nie żebym miał z tym jakiś problem. w sumie to przewidziałem to zaraz po pojawieniu się office365 q: niemniej pozostaje ciekawostką wartą zastanowienia zwłaszcza, jeśli ktoś kierował się korzystaniem ze Skype ze względu na zalety P2P lub ma po prostu dylematy związane z tym 'gdzie są moje dane i kto może je oglądać’. tym bardziej, że o ile architektura Skype for Business 2o15 jest dostępna i można dokładnie się przyjrzeć co i jak i jakie są schematy komunikacji, o tyle Skype nadal pozostaje owiany mgiełką mistycyzmu. poza kwestiami prywatności dochodzą problemy z wyznaczeniem wymagań sieciowych – bo nie ma oficjalnych informacji o schematach komunikacji takich, jak są dla linii biznesowej. można się tylko domyślać, że nawet jeśli nie dziś, to za chwilę, jedyną różnicą pomiędzy oboma produktami będzie 'otoczka integracyjna’, może jakieś dodatki korporacyjne jak możliwość integracji z własnym PBX. bo czemu niby nie miałbym widzieć 'presence’ w OneDrive [zarówno prywatnym czy biznesowym], dla doqmentu opublikowanego przez inną osobę prywatną? w końcu Skype for Web jest już inkorporowany w outlook.com i jest coraz większa integracja pomiędzy Skype a SfB…

eN.

testy sieci przed wdrożeniem o365

częste pytanie przed decyzją przejścia na o365 – czy nasza sieć jest wystarczająca? oczywiście oprócz samej przepustowości jest kilka innych parametrów, które warto sprawdzić, zwłaszcza jeśli zamierza się korzystać z Voice i Video Conferencing – RTT, Latency/jitter, Packet Loss i parę innych parametrów.

testy można wykonać ręcznie, ale można też zdać się na automat. aplikacja napisana w Java [LoL], dla różnych stref geograficznych:

przykładowy fragment wyników:

na końcu jest możliwość wyeksportowania statystyk do pliq tekstowego. szkoda, że nie ma również eksportu obrazqw do jpg.  więcej statystyk jest również dostępnych np, w 'graph’ jeśli potrzeba potwierdzenia wyników.

N.

nomofobia

Uzależnienie?

wchodzę do pociągu, obok mam 7 pasażerów. dwie papierowe książki, notebook, 3 smarphony, tablet. każdy ma zajęte oczy i ręce, z czego większa część osób tapuje i klika. laska strzela sobie selfie – pewnie założyła czapkę o 1o% bardziej w prawo i musi się pochwalić kreatywnością na instagramie.

w radiu słucham audycji o uzależnieniu od telefonu [jak już audycja to mógłby ktoś wysilić się na mniejszą ignorację i użyć słowa smartphone – w końcu to nie od rozmów telefonicznych ludzie się uzależniają], artyqły w gazetach pojawiają się dużą częstotliwością.

nomofobia – takie zaproponowano słowo na nadużywanie smartphonów, od „no-mobile-phone phobia”. obserwuję swoją córę – tablet, konsola, bajki w TV, wyganiamy ją do jakiś manualnych zabaw, czy spędzenia czasu na dworze, ale ten świecący ekran przyciąga jak magnes. i tak się zastanawiam nad 'uzależnieniem’…

przypominam sobie swoje dzieciństwo, kiedy 1MHz taktowania CPU i 64KB RAM powodowało silne pocenie się z ekscytacji mocą obliczeniową… eee tam, kogo ja oszuqję? z możliwości pogrania. po prostu. gry śniły mi się po nocach, a ponieważ nie miałem swojego komputera, wyjście do znajomych u których stał c64 czy Atari 8oo czy choćby Pegasus, przyprawiały mnie o świecenie oczu i nadpobudliwość. do dziś większość czasu spędzam przed monitorem – czy to laptopa, konsoli czy smartphona, więc słuchając o nomofobii zastanawiam się, jak to uzależnienie traktować, jak traktować dzieciaki…

…w pierwszej kolejności trzeba to jakoś 'zewaluować’ – czy to dobrze czy źle? w zasadzie każde uzależnienie jest z definicji złe, bo przejmuje nad nami kontrolę i zawsze trzeba pamiętać, aby nie stać się niewolnikiem. ale z drugiej strony – czy mówimy o uzależnieniu od prądu, gazu czy paliwa? a w każdej seqndzie ich używamy do komunikacji czy podstawowych funkcji życiowych – jak podgrzanie wody i ugotowanie obiadu. mimo, że pozbawieni tych mediów większość osób stałaby się bezradna jak niemowlak, nikt nie myśli o tym w kategorii uzależnienia. IMHO Internet dołączył do grona podstawowych mediów 'niezbędnych do życia’: Prąd, Internet, Gaz, Ropa – kolejność nieprzypadkowa. czy jest jakaś różnica czy ktoś czyta książkę na kindlu czy papierową? czy jest jakaś różnica czy ktoś czyta gazetę papierową czy newsy w smarphone? i znów, nie mówi się o uzależnianiu od czytania książek, czy wiadomości.

zderzam to z wizją przyszłości. bardzo podobał mi się projekt google glass, który niestety został wycofany – poniekąd z powodów prawnych i kontrowersji, poniekąd z powodów zdrowotnych. społeczeństwo jeszcze nie jest gotowe. teraz wychodzi HoloLens Microsoftu – kolejna próba produktu Augmented Reality, tym razem jednak nie ma kontrowersji, ponieważ ewidentnie produkt ma przeznaczenie 'stacjonarne’ a nie 'mobilne’. na razie.

[ted id=2461]

polecam również bardzo fajną serię ’Black Mirror’, w której podobna tematyka pojawia się dość często, w różnym kontekście. ciężko wyróżnić pojedynczy odcinek, ale do google glass najlepiej pasuje S01E03 w którym podobne urządzenie zamontowane jest bezpośrednio w głowie. daje to nieograniczony dostęp nie tylko do rozszerzenia rzeczywistości o dodatkowe informacje, ale również dostęp do zapisu wszystkiego co się widzi i słyszy.

… i do tego zmierzają urządzenia – pomimo kontrowersji, strachu, skutków ubocznych itp itd, wygoda i dostęp do Informacji stanowi o naszym gatunq. można z tym polemizować ale wystarczy rozejrzeć się dookoła, żeby mieć pogląd na statystyki – jesteśmy otoczeni urządzeniami mobilnymi nie z musu, a z wyboru. na razie nie jesteśmy jeszcze gotowi na przyjęcie tak zintegrowanych urządzeń – co pokazuje historia google glass – ale to się IMHO zmieni w ciągu najbliższych kilq lat.

czy odciągać dzieciaka od konsoli czy tabletu?

według mnie nadszedł czas, aby przestać mówić o 'uzależnieniu od Internetu’ czy 'uzależnieniu od Smarphona’. zbyt dużo czynności wykonuje się na tych urządzeniach – praca, gry, zaqpy, wiadomości, nauka… wszystko jest dostępne poprzez 'komputer’. to, że teraz przeróżne aktywności dostępne są z jednego miejsca, a nie przy wykorzystaniu 1oo różnych narzędzi, a więc jest 1oo-krotnie większe prawdopodobieństwo, że ktoś będzie korzystał właśnie z takiego urządzenia, a nie np. zaglądał do papierowego wydania encyklopedii, w żaden sposób nie stanowi o uzależnieniu. czyli jeśli przez kilka godzin pracuję, potem wracam do domu, przeglądam newsy, chwilę pogram w ulubioną grę, obejrzę film z dzieckiem, a potem odcinek ulubionego serialu z żoną – nadal nie ma to związq z uzależnieniem. ale czego spodziewać się po humanistach-ignorantach, którzy w nagłówq potrafią napisać 'że łamie prawa fizyki’ – tylko dlatego, że jest niesamowicie zwinna? i tak wychodzi, że wszyscy jesteśmy chorzy.

czas zacząć klasyfikować uzależnienia w warstwie wyżej, na warstwie usługowej – 'uzależnienie od gry’ czy 'uzależnienie od portali społecznościowych’. choć i prawdziwa nomofobia się zdarza. na przykładzie:

czekam na samolot. na lotnisq siedzi koło mnie jakaś Chinka czy inna Azjatka. pasqdna jak zawartość żołądka, ubrana tak kiczowato, że w sumie tworzą pewnego rodzaju turpistyczną sztukę. siedzi i pstryka selfie. jedno, drugie, dziesiąte… nie da się policzyć więc lepiej powiedzieć 'jedno za drugim’. pół godziny do boardingu i cały czas pstryka selfie – głowa trochę w lewo, pstryk, głowa trochę w dół, pstryk, poprawia włosek wystający z pod czapki, pstryk. nie mogę uwierzyć… już w samolocie włączamy airplane mode. siedzi koło mnie dziewczyna [jakaś inna] i co chwila sięga po smartphona – tap, sprawdza godzinę. nie ma Internetu, odkłada urządzenie. nie dalej niż minuta później znów go łapie, odblokowuje, czyta jeszcze raz starą rozmowę. pewnie już układa nowe odpowiedzi. odkłada urządzenie po to, żeby minutę-dwie później znów je złapać, włączyć, sprawdzić, że faktycznie cyferki od minuty się zmieniły, odłożyć. i znów odczytać jakąś rozmowę [tą samą?]. dwie i pół godziny lotu, tap, tap, godzina, stare wiadomości, pomerdanie na 'desktopie’ w lewo w prawo. bez Internetu nie jest wiele warte, a mimo to nie można się oderwać, trzeba chwytać i sprawdzać. cokolwiek. nomofobia 1oo%.

to niewątpliwie jest nerwica, uzależnienie, czy jak to się tam naukowo klasyfiqje. w mojej definicji uzależnienie=niewola. jeśli nasze ciało/umysł, wymyka się z pod kontroli, nie potrafimy spokojnie odłożyć tego, co nas pochłania zazwyczaj – to już jest krok za daleko.

dlatego wolę patrzeć co dziecko robi na tablecie, niż to, ile czasu przy nim spędza. oczywiście – nie wolno zapominać o ruchu i czynnościach manualnych. bez względu na prędkość rozwoju technologicznego, przez jakiś czas, mimo wszystko, będą to ważne elementy życia (; poza tym dają olbrzymią ilość radości i przyjemności. jak mawiają: 'wszystko jest dla ludzi’ – byle nie przesadzić. i takiego środka trzeba szukać.

a, że ilość czynności jakie wykonuje się przy pomocy urządzeń elektronicznych rośnie i rośnie… cóż, to i środek ciężkości się przesuwa w tą stronę….

eN.