Z jednej strony fajnie, że „ustawienia internetu” w windows są w jednym miejscu. APlikacje takie jak IE czy OL korzystają sobie z nich, dzięki czemu raz skonfigurowane działają dla wszysktich aplikacji.
no to zadanko dla wytrwałych: jak zrobić tak, żeby OL *nie korzystał* z proxy a IE tak?
taki właśnie scenariusz mam teraz i siedzę bez dostępu do poczty bo bawie sie localproxy… na szczęscie mogę odpalić OWA dzięki Operze q: