So do I have!

Stało się. Mikołaj przyniósł nowe C2D i płytę główną, więc pojawiła się Vista (EN x64 SP1). Doznanie tym bardziej ekstatyczne, gdyż ostani „nowy” system który instalowałem był Windowsem XP i miało to miejsce 6 albo 7 lat temu.
Interfejs nie jest szokiem, bo już kilkukrotnie pracowałem przez chwilę na Viście. Postawiłem oczywiście 64 bitową.
Narazie szukam jak włączyć Aero (mam rating 5,7), oraz zastanawiam się nad następującą kwestią:
Jest taka aplikacja jak Internet Explorer (64-bit). Oczywiście chciałem pracować tylko na wypasionym IE który obsługuje rewelacyjne 64 bity. Jednak przeglądanie stron jest utrudnione, gdyż wspomniany IE (64-bit) NIE OBSŁUGUJE technologi flash (albo technologia flash nie obsługuje 64 bitowego IE).
Pytanie: gdzie sens gdzie logika? Kto jest winny: Ms czy Adobe? Czy to Ms rżnie głupa i wypuszcza w sumie bezużyteczny produkt, czy Adobe ma wszystkich w d. i nie wykłada kasy na inwestycje w małopopularną przeglądarke (bardziej prawdopodobne, bo godzina programisty kosztuje). I co jest takiego skomplikowanego w 64 bitowym systemie (albo we flashu) że jedno z drugim nie działa.
Ma ktoś pojęcie?

Pomoc potrzebna

Panowie (i Panie)!

Rzadko się, zdarza, że system jest mądrzejszy od swojego administratora. Staram się zwalczać taką niesubordynacje i tym razem proszę o pomoc:
Mam wypasionego usb sticka – Kingston „DataTraverel Secure – Privacy Edition” – to pełna nazwa. 8GB.
Ten stick ma zainstalowane oprogramowanie kingstona, które go zabezpiecza. Chce się pozbyć tego ścierwa z pena i przerobić go na zwykły, niezabezpieczony, prosty w obsłudze pendrive.
nie moge wywalić tego w żaden sposób. Googlanie nie przyniosło rezultatów.
Czy ktoś ma jakieś doświadczenie w tej materii i może pomóc?
Z góry dzięki za pomoc.

LHC

Warto chyba zaznaczyć dość istotne wydarzenie, które rozpoczęło się oficjalnie 10 września 2008.
Otóż chłopaki odpalili LHC – czyli Wielki Zderzacz Hadronów – chyba najbardziej skomplikowane urządzenie jakie wymyślił i wyprodukował człowiek. Myślę, że ta informacja powinna się u nas znaleźć z dwóch powodów:
1. Wszystkie nasze zabawki ktoś kiedyś wymyślił. A takie eksperymenty powodują ich powstawanie. Przypomnę że to właśnie towarzystwo z CERN wymyśliło WWW.
2. Podczas badania generują takie ilości danych i tak duża moc jest potrzebna do analizy tych informacji, że aż boje się pomyśleć, co mają za sprzęt tam zgromadzony, który to wszystko przetwarza i magazynuje – jak znajdę jakiś ciekawy opis na pewno wrzucę.
Pogłoski, jakoby podczas zderzania tych wszystkich cząstek może się wyprodukować czarna dziura, która nasz wszystkich pochłonie, wydają się lekko przesadzone, tym bardziej, że pełną moc urządzenia planują osiągnąć za kilka miesięcy – więc mamy jeszcze trochę czasu :-).

Linki dla ciekawych :
http://lhc.fuw.edu.pl/ – Polskie strony LHC
PAP – Strona PAP’u z polskojęzycznymi artykułami na temat LHC.

A dla wszystkich krótka ilustracja poetycka, nieznanego autora:

„Gdy we wnętrzu wielkiej beczki
Dwie pierdolną się cząsteczki
Wtedy zgaśnie światło wszędzie
i ni ch..ja nic nie będzie!”

IT Bullshit Bingo

Dziś edycja specjalna. Bez polskich znakow, z maca i na goraco.
Z gory uprzejmie prosze o odpierdolenie sie wszystkich bojownikow makintoszy, mam dostep do maka i chce cos napisac na szybko, a nie przekonfigurowywac caly ten pierdolony system, zeby literki napisal, źśółń – to na wszelki wypadek, zeby mi ktos nie wmawial ze nie umiem wlaczyc polskiego pro.
Mialem dzis niewatpliwa przyjemnosc uczestniczyc w dosc miedzynarodowej konferencji, a w zasadzie warsztatach, gdzie ludzie naprawde z calej europy cos tam sobie opowiadaja. Wystepuje tu w roli czarnucha do polaczania kabli i dzieki temu mam dosc dogodna pozycje do komentarzy.
Sprawa pierwsza: co nie dziala. Chronologicznie
Mialem 4 laptopy, jednego macbooka, jeden rzutnik i nieograniczona ilosc telefonow wykrytych po blutucie, o ktorym za moment.
Pierwsze niezadzialalo wyjscie audio z laptopa prezentacyjnego, powodujac u mnie lekka nerwowke i ektremalne wkruwienie jakiegos CEO, ktory akurat prezentowal film. Na szczescie poradzilismy sobie z tym filmem z maca, na ktorego przelaczalem sie za pomoca prywatnego spiltera VGA, ktory przynioslem z domu, bo na miejscu akurat takiego nie mieli (Mariott).
Potem nie dzialal superwazny film wcisniety mi na 5 minut przed prezentacja. Superwazny film byl nagrany na nieopisanej plycie, jeden laptop mial zepsute audio out, na macu, po przegraniu (250 MB w 6 minut – moze to Rumunska plyty cd byla??) film nie zostal rozpoznany jako film (pewnie nie mialem dodatku lasica, ktory rozpoznaje rumunskie filmy). Udalo sie go odpalic na 3 z kolei laptopie. Wkurwienie bylo mniejsze.
Podczas dwukrotnie sprawdzanej videokonferencji za pomoca iChata z Chicago z jakas wazna szycha, po puszczeniu kolesia na pelen ekran, mac z nieznanych przyczyn ucial 1/3 ekranu, na szczescie koles siedzial krzywo i nikt sie nie zorientowal. Biorac po uwage ile kosztuja rozwiazania do telekonferencji firm takich jak Polycom i porownujac to z kosztem lacza z hotelu, uwazam ze poszlo zajebiscie.
Podczas przerwy podeszlo do mnie zagubione dziewcze, podejrzewam z Rosji, sadzac po cyrlicy w telefonie, proszac mnie o przegraie zdjec z telefonu, za pomoca blututa oczywiscie. PC wykryl telefon, posrod 9 innych, wymusil podanie czterocyfrowego kodu, podlaczyl go do PC i na tym sie skonczylo. Podejrzewam, ze nie umiem obslugiwac tej technologii, bo nie wiedzialem jak przegrac te zdjecia. Mac tez wykryl ten telefon (15 innych tez), przydzielil mu 8 cyfrowy kod. Moglem go uzyc w macu jako modem do polaczen gprs albo dial-in, oraz jako zdalnego kontrolera prezentacji. Opcji przegrania zdjec nie bylo. Na szczescie juz nikt z telefonem nie przychodzil.
Sprawa druga: logistyka i organizacja.
Dostawalem prezentacje i filmy we wszystkich mozliwych formatach: mpg na cd, dvd video, pamieci USB. Nie wiem na czym polega fenomen, ze niektorzy potrafia miec przygotowany film na plycie opisanej informacjami (data, temat, format), ktora odpala sie wszedzie, a inni przekazuja nieopisana plyte (wspomiany rumunski CD), z 250 – megowym MPEG’iem, ktory ma zalosna jakosc i odpala sie tylko na co drugim sprzecie. Nieduzym pocieszeniem jest fakt, ze nie tylko u nas nie dziala.
Chwala Bogu, ze wszystkie prezentacje byly w PPT, tu kolejny wielki uklon dla Billa i jego chorej, zaborczej monopolistycznej i jedenoczesnie zbawiennej dla swiata wizji. Gdyby nie ten pieprzony, obecny wszedzie, drogi i znienawidzony Ms Office takie miedzynarodowe wydarzenia nie mialy by technicznej mozliwosci zaistnienia. Gdyby pojawil sie jakis wyzwolony Szwed z prezentacja w Open officie, chyba posikalbym sie ze smiechu.
Kolejne spostrzerzenie: wszechobecny pierdolnik na pulpicie, ktory jest glownym miejscem przechowywania danych jest standardem. To wiecej niz standard, to zelazny, miedzynardowy wzorzec organizacji danych.

ABSOLUTNY BONUS na koniec. Niestety niezwiazany z prezentacja.
Obiekty: nowka sztuka BlackBerry 8800 (orange) i nowka sztuka Dell Lattitude D430 w wersji full wypas (6500 netto).
Zadanie: podlaczyc blackberry do lapa i zsynchronizowac. Stawianie lapa, konfiguracja i klon trwaly 3 dni. Po podlaczeniu blackberry po USB, system wywala bluescreen, natychmiast. Zjebalem autora instalacji i kazalem zrobic to jeszcze raz – instalka, konfiguracja, klon – kolejne 3 dni.
Tym razem sam wzialem obiekty, blackberry zabralem dyrektorowi, wstawilem do niego inna karte sim i przez bite 2 godziny konfigurowalem synchronizacje. Sprawdzilem to w kazda strone.
Final operacji: ide do dyrekcji, klade lapa na stol, wkladam karte SIM dyrektora do jego blackberry, podlaczam po USB i… system wywala bluescreen, natychmiast. SYSTEM WYPIEPRZA sie DO BLUESCREENA, Z POWODU KARTY SIM W TELEFONIE. sam nie wierze w to co pisze ale takie sa fakty. Chyba warstwowy model budowy aplikacji nie zadzialal. Oczywiscie obejdziemy to jakos, ale powoli dostaje paranoi.
To tyle z pola walki z technologia. Na wnioski nie mam sily.

Zielono mi

Zgodnie z tendencją proekologiczną, oraz zmartwieni faktem, że w roku 2030 zabraknie energii do zasilania tego całego naszego elektrycznego pierdolnika zawiązaliśmy projekt „pro-eko” mający na celu zbadanie ile energii marnujemy korzystając / nie korzystając z całego naszego sprzętu elektronicznego w domu. Wiadomo – komputer nawet wyłączony jest w trybie gotowości, nie mówiąc o reszcie sprzętu, typu telewizory, głośniki i drukarki.

W warunkach laboratoryjnych, zespół specjalistów zebrał informacje, nt. „co ile zżera prądu”. Ustaliliśmy trzy stany urządzeń:
– wyłączone albo tryb gotowości (OFF)
– w trybie gotowości do pracy (ON)
– w trybie mocnego wykorzystania (FULL POWER)
Zmierzyliśmy większość domowych urządzeń, których mierzenie gwarantowało niespalenie miernika. (wyłączyliśmy z testów pralki, grzejniki oraz drukarki havy-duty).

Oto uśrednione wyniki tajnego raportu:

(przepraszamy za dramatyczny format, może ktoś umie to ładniej przekonwertować…)

OFF [W] ON [W] FULL POWER [W]

PC domowy do grania 18 115 200
Drukarka domowa laser 9 9 do 560
LCD domowe 19″ 6 46
Głośniki wypasy 2.0 20 20
Lodówka 0 0 500
Czajniczek 0 0 2000
Lampka IKEA na halogenik 9 40 70
PC biurowy HP PIV 27 90
PC biurowy DELL CORE 2 21 50
LCD biurowe 17″ 6 36
Mac mini 6 35
Power Mac G5 38 150
LCD WYPAS 21″ 9 46

Wnioski:
Wnioski są przytłaczające. Zakładając, że nie używam sprzętu (PC, drukarka, głośniki, monitor, jakiś wzmaczniacz, TV) przez 18 godzin w ciągu dnia i dzięki mojemu proekologicznemu nastawieniu, będę wyłączał ten sprzęt na czas nieskorzystania z niego, zamiast zostawiać go w trybie gotowości, to przez rok zaoszczędzę ok 80 zł brutto. Generalnie ledwo starczy to na pokrycie kosztów zakupu wyłączanych listew, nie mówiąc o tym, że nie zwróci się miernik (kosztował 100 zł).
To tyle z projektu, dzięki któremu mieliśmy zarobić krocie.
Osobną kwestią jest proekologiczne podejście do sprawy i wyłączanie sprzętu, zamiast zostawianie go w trybie gotowości, nie mówiąc o wymianie żarówek na energooszczędne – bo to dopiero generuje oszczędność, no i koszty, ale po kilku latach się zwróci
Jeszcze bardziej osobną kwestią, jest anty-ekologiczna lampka z ikei, która posiadając wyłącznik nie odcinający napięcia do transformatora i która nie świecąc zżera 9W. Oznacza to, że nie używając lampki, zużywamy tyle samo prądu, co używając jej przez 4 godziny dziennie. Taki paradoks poznawczy. Ciekawe ile tych lampek na świecie sprzedali…. Dla uspokojenia skołatanych nerwów, dodam, ze to dość specyficzny model lampki i inne modele nabiurkowe nie miały tego problemu.
Ponadto zdecydowanie widać ewolucje zasilaczy – maszyna z PIV (4-5 letnia), zużywa praktycznie 2 razy więcej niż najnowszy PC tej samej klasy. Mac mini przoduje – 35W podczas pracy to bardzo dobry wynik. Tym samym nie wierze w plotki, które głoszą, że można już złożyć PC na wypasie do grania (2 karty graficzne potwory i inne bajery) który będzie ciągnął 1kW. Wygląda to na spisek producentów zasilaczy. Teraz zresztą wchodzą nowe przepisy UE i sprzęt będzie musiał spełniać normy Energy Star 4.0, które jeszcze nie zostały zaakceptowane….
Oczywiście pozostają sprawy takie jak grzejniki, pralki i czajniki. Z wyliczeń wynika, że zamiast wyłączać komputery w domu lepiej pójść na herbatę do sąsiada.
Tak czy owak, oszczędzać trzeba, a w skali krajów i setek centrów danych technologie takie jak wirtualizacja czy ekologiczne zasilacze mają sens. Ale warto zacząć od własnego podwórka, o ile nie zaoszczędzimy majątku, to podłączając kilka wyłączanych listew i nie zostawiając sprzętów w trybie gotowości, można zaoszczędzić kilkanaście procent zużywanej energii. A to bardzo dobry wynik.

Tydzień exchanga

Przed wami kolejna wstrząsająca relacja z awarii…

Średnia firma. Mieszcząca się w willi. Poważna awaria prądu wykańcza UPS’y. Padają serwery. Administrator podnosi to wszystko w nocy.
Rano pracując zdalnie administrator nie może dostać się do exchanga – restartuje go. System
wciąż jest niedostępny. Na miejscu okazuje się że:
CPQ ML530, 3 zasilacze, 6U w szafie, jego kontroler smart array 5300 zgubił informacje o dyskach logicznych. (Były dwie partycje logiczne: RAID1 na system i RAID5 na dane). Popularnie mówiąc – nie ma niczego. Procedura recovery nie przewidziała takiego psikusa ze strony kontrolera RAID. Wszystko wskazuje na to, że dyski i kontroler działają, ale nie mają informacji o dyskach logicznych. Skanowanie ACU, przekładanie dysków pomiędzy slotami i do innych serwerów nie pomaga.
Przybyły na miejsce tragedii technik rozkłada bezradnie ręce. Infolinia HP, jak zawsze profesjonalnie i lakonicznie stwierdza, że serwer już po gwarancji i wizyta odpłatna, owszem, ale o niższym priorytecie, – czyli realnie za dwa tygodnie albo dwa lata – dla nas nie ma różnicy.
Cóż – jedziemy z pełnym odzyskiwaniem serwera. Nowy serwer, w2k sp + exchange + Backup exec i odzyskujemy. Niestety nie było to wystarczająco dobrze przećwiczone. Administrator po kilku godzinach poddaje się. Ściągamy meksykańska specgrupe od rozwałki.
Spec nr 1 ds. systemów windows przybywa na miejsce tragedii o godzinie 16:00. Stawianie serwera od początku, exchange, backup exec – i znów odbijamy sie od ściany. Kolejny telefon – chwila napięcia i okazuje się, ze spec nr 2 ds. backup exec’a jest dostępny i przyjedzie.
Dociera na miejsce ok 19: 30. Godzina wytężonej walki z backup execkiem przynosi rezultaty. Rusza odzyskiwanie z backupu – później okazuje się, że 25 GB storów i folerów publicznych zostanie odciągnięte z streamera LTO3 w rekordowym kurwa mać czasie 2 godziny 40 minut.
Spędziliśmy go omawiając obecną sytuacje gospodarczą, polityczną i techniczną wszystkich znanych krajów, nie oszczędzając filmików z YouTub’a.
Gdy po 23:00 mózgi powoli zaczynały kąpać nam na klawiaturę backup radośnie kończy się pełnym sukcesem i równie radośnie, zgodnie z terminarzem backupu, a przy naszym pełnym zaskoczeniu rusza standardowy backup Overwrite ustawiony na godzinie 23:00, który znów zgodnie z planem i przy naszym już absolutnie pełnym zaskoczeniu nadpisuje taśmę, z której właśnie skończyliśmy odzyskiwać dane. Dobrze, że nie w odwrotnej kolejności.
Niezrażeni tą porażką sprawdzamy konsystencje storów, która odbiega trochę od ideału, i wymaga naprawy. Przed naprawą obowiązkowy backup jedynej kopi storów, która ostała się w organizacji. Niestety przy naszym kolejnym zaskoczeniu 25GB baz kopiuje się z partycji na partycje serwera klasy HP DL380 G6 (dyski SAS) w kolejnym rekordowym czasie 40 minut (ma sterowniki! Stawiany ze smartstartu). Mózg z klawiatur zaczyna skapywać na podłogę, ale dajemy rade.
Naprawa storów zakończona sukcesem. Maile działają. Ludzie mają do nich dostep, dochodzi 02:00. Jeszcze kilkanaście minut walki z backup execkiem i jego nienormalną konfiguracją użytkownika, który ma prawo odzyskiwać skrzynki trybie brick level. Pakujemy plecaczki i nieco wykończona specgrupa od rozwałki opuszcza miejsce zdarzenia.
Straty:
• maile organizacji z jednego dnia (backup nie wykonał się z środy na czwartek, – bo padł prąd)
Wnioski:
• Rekonfiguracja backup execka wymagana, w szczególności ochrony mediów przed nadpisaniem.
• Rekonfiguracja procedur backupu również.
• Regularne ćwiczenie scenariusza pełnego recovery excheng’a – obowiązkowe.
• Dla dociekliwych: co zrobił ten pieprzony kontroler, że zgubił te dyski oraz dlaczego nowy serwer z pełnym zestawem sterowników tak zajebiście szybko kopiuje pliki?