po uruchomieniu xp pod vpc mialem straszne klopoty z siecia. uruchomienie czegos z dysq sieciowego [podmapowanego share folder] trwalo wieki, po czym rozlaczalo dysk i podlaczalo jeszcze raz. uruchomienie skryptu bylo baaaaardzo wolne [cos, co lokalnie uruchamia sie 2sek. trwalo doslownie 2-3min] w porywach do niemozliwe. co dziwniejsze – problem dotyczy wylacznie wxp. w2k3 dziala tak jak dzialalo….
przeinstalowalem wiec vpc i… wszystkie wirtualne windowsy zaczely dzialac 2x szybciej niz rzeczywiste!! 2x szybciej sie uruchamialy, logowaly, czasem nawet jak nacisnalem klawisz – wyskakiwal w kilqnastu kopiach. jak sie tak zastanowic – to dziwna matematyka – skoro 2 virtualne windowsy moga dzialac 2x szybciej wspoldzielac zasoby…. to czemu nie dzialaja?! jak to mozliwe, zeby virtualki tak szybko startowaly, wszystko sie tak szybko laduje… to imho po prostu niezgodne z logika! mozna to odebrac tak, ze w system wbudowane sa jakies spowalniacze, ktore czasem zle dzialaja na vpc q:
***************************
najwiekszym problemem z vpc jest wlasnie obsluga uslug sieciowych. widac to podczas chocby zmiany ip, uruchamiania skryptow z shareowanych folderow, czy chocby wykonaniu pinga. dziala to gorzej niz fatalnie – nawet jak dziala 'normalnie’.
vpc2oo7 musialem odinstalowac, bo najpierw napisal mi, ze skonczyl sie 3o dniowy okres testowania bety, a kiedy przeinstalowalem juz tego nie wypisal. po prostu nie uruchamial maszyn.
i im wiecej przychodzi mi pracowac z vpc… tym wiecej sklaniam sie do zainstalowania vmware. ms jest dwie epoki za vmware ):
kojn
darodaro
n€x¤R
kojn
n€x¤R