pomysły marketingowe mogą przynieść sukces, ale mogą też być strzałem w kolana. niestety emes ma na swoim koncie wiele takich strzałów – server .net gdzie jeszcze 2 lata po premierze w2k3 ciężko było wytłumaczyć co to jest .net, aero jako najbardziej reklamowany ficzer vista, a teraz wspaniała nazwa darmowego servera hyper-v: „Windows hyper-v server” w odróżnieniu do „WIndows Server with Hyper-v”. nawet googlać jest ciężko, czytając opis produktu można łatwo pomylić jeden produkt z drugim a różnice są dość krytyczne. co za poroniony pomysł dać niemal identyczną nazwę, z przestawionymi wyrazami? czy to ma wprowadzić zamęt i spowodować, że i tak trudne rozmowy z klientami mają uczynić je niemożliwymi?
Mariusz Kędziora