kryzys & gaming
po wielu miesiącach udało się w końcu zorganizować mini w-filesowe spotkanie (: jak to bywa przy takich okazjach tematy lawirowały wokół standardowych tematów. nie jest wesoło – ostatnio niemal każdy z kim nie rozmawiam zaczyna odczuwać echo kryzysu. najwyraźniej dopiero teraz w polsce na dobre odbijają się problemy finansowe firm – o prace ciężko, płace spadły, w większości firm raczej redukcje niż zatrudnienia. czy u was też tak mało optymistycznie?
jakiś czas temu pojawiła się informacja na temat nowego sposobu publikacji gier – OTOY – renderowane po stronie serwera będzie można uruchamiać w przeglądarce z pełnymi detalami. niedawno pojawiła się informacja, że OTOY jest już testowany na telefonach:
ponieważ jednak koyn ma starego xboxa cieszyliśmy się oldschoolowymi tytułami takimi jak fusion frenzy czy jakieś masowe zabijanie zombich – grupowo nie jest ważna ani grafika ani super dźwięki, tylko miodność q: a tej starym pomysłom nie braqje.
reasumując – w tych pesymistystycznach czasach w-files pozostaje na fali optymizmu i radości – i mam nadzieję, że tak właśnie pozostanie. [tym optymistyczniejszy, że skończyłem część projektu, który przez ostatni miesiąc wysycał moje życie, a najbliższy tydzień w końcu będę robił to co lubię – audyt administracyjny AD ^^’ ].
THINK POSITIVE! (=
n.
Kącik lamera – dziś testy użytkowe.
Wszyscy napieramy o SOA, ROI, BC i CAPEX’ie. Czas na coś nieco bardziej przyziemnego, dziś w ramach odprężenia, przy MusicN0nst000p, dwa niezależne i całkowicie lamerskie testy urządzeń szeroko pojętych jako akcesoria komputerowe.
Ostatnią kartę graficzną, którą kupiłem w 2000 roku, był Sound Blaster 64 PCI (czy jakoś tak). Od tamtej pory, każdy komputer był już standardowo wyposażony we wbudowanego grajka, a odkąd dostałem na płycie wbudowane wyjście optyczne, które pozwoliło mi uniknąć „buczenia” na wzmacniaczu (zjebana elektryka w domu) żyłem w przekonaniu, że mam wszystko, czego mi potrzeba.
Aż do dnia, w którym mój wyprany marketingiem mózg zmusił mnie do kupienia Sound Blastera X-Fi XtremeGamer. Zwrócicie uwagę na nazwę, sama linia tej samej karty dźwiękowej dla graczy to sześć (!) rożnych produktów. Wybrałem średni. Pełen sceptycyzmu, podłączyłem to pod moje plastikowe pierdziawki 5.1 (Logitech X-540, w których parę przednią zastępują Creative Gigaworks T40). I kurwa usiadłem. Choć siedziałem. Testowałem to na pełnej bitów, choć 128 kbs stacji internetowej. Różnica, jaką daje X-Fi w stosunku do wbudowanej karty dźwiękowej była … hm wyraźna. Nie wiem jak oni to zrobili, ale ten kawałek drukowanej płytki, na którą wlutowali trochę transformatorów i radiator, faktycznie pracuje nad tym dźwiękiem i zwyczajnie widać (słychać) różnicę. Potem zagrałem w COD5 i przy strzelaniu z jakiejś pepeszy, chodził cały pokój. Fakt, że było głośno :-)
Podobno wbudowany w tej chłam procesor, optymalizuje dźwięk, i „odzyskuje” utracone podczas kompresji częstotliwości. Jak zwał tak zwał. Gra mi ten zestaw lepiej. Ciekaw jestem jak to zabrzmi podłączone pod budżetowe (choć obudowy z MDF) kino domowe. Faktem jest, że jestem wstanie usłyszeć różnice, a to dużo.
Druga opcja to test monitorów.
Moja kochana własna firma nabyła właśnie monitory Dell UltraSharp 2009W Black Monitor. Ładnie toto wygląda, stoi stabilnie na biurku. Ma pivota, wejście dvi i ogólnie sprawa miłe wrażenie. Zataszczyłem to do domu, myśląc, że w końcu wymienię swojego dwuletniego Samsunga SycnMaster 940Fn. Podłączyłem Dell’a jako drugi monitor (dvi) i… i chujnia panie.
Może, panorama, może ładny i stabilny (bo samsung kolebie mi sie na biurku jak wytwór jakiejś cepelii), ale kolory były… hmmm najdelikatniejsze określenie to .. chujowe. Specjalnie odpęliłem opcje klonowania obrazu i ta kupa, jaką wyświetlał Dell w stosunku do Samsunga była niewyobrażalna. Wyblakłe, bez kontrastu… a gra odpalona na tym dellu po prostu powodowała, że nie chciało mi się żyć.
Wniosek: sprzęt biurowy to biurowy, idę zarabiać na Eizo z matrycą IPS.