3/31/07
„Never touch running systems”. To jedno z przykazań admina. Jestem wielkim zwolennikiem tej zasady. Choć postęp wymusza ciągłe zmiany, to chyba najważniejszą umiejętnością w zarządzaniu tym wszystkim jest wyważenie rozwoju i stabilności. Nie sztuką jest zrobić, sztuką jest zrobić tak aby działało. Przez cały czas.
Stąd wrodzona niechęć do „nowoczesnych” technologii, które przeważnie są zwykłą podpuchą. Nikt normalny nie kupuje pierwszych modeli nowych urządzeń i nie stawia systemów w dzień po ich premierze. Produkcyjnie oczywiście.
Stosuję tą teorie w życiu prywatnym, fanatycznie wręcz. Mój PDA to niemalże archeologiczny okaz Palma III. Przez lata broniłem się przed kolorowym telefonem i masą gadżetów do niego. Skutecznie odstraszała mnie przed tym traumatyczna wizja znajomego, który rozmawiał przez telefon i słuchawkę bluetooh (jedne z pierwszych modeli na rynku)… podłączony do ściany przez dwa kable zasilające – telefonu i słuchawki….
W końcu jednak musiałem zmienić telefon, nie było już zestawów słuchawkowych do niego. Nabyłem najstarszy rozsądny model nokii jaki można było kupić i oczywiście sinozębną słuchawkę. Odwlekałem to w czasie tak długo jak się dało, wiedziony katastroficzną wizja walki z nowym interfejsem telefonu, obcykaniem się z aparatem, słuchawką i zasilaniem tego wszystkiego (zasilacze domowe i samochodowe, przejściówki itp). Po tygodniu korzystania, mogę powiedzieć tak:nawet kładąc na szali mój konserwatyzm technologiczny, problemy logistyczne z noszeniem i ładowaniem tego wszystkiego, to wygoda, jaką daje rozmawianie przez praktycznie nic nieważącą słuchawkę w uchu i telefon który siedzi sobie w uchwycie, bez plątaniny kabli jest wygodą użytkowania bliską ideałowi. Przekonałem się w pełni, więc sumiennie ładuje ten cały zestaw i staram się nie pogubić tego wszystkiego po kieszeniach. Warto nie być informatyczną krową niezmieniającą poglądów.
PS. Nic to, że słuchawka często trzeszczy, jak tylko wpakuję telefon do kieszeni spodni, może mam jakąś tłumiącą fale odzież , a może tak musi być, każde ułatwienie ma swoje koszty… ale o tym innym razem.