Internet w dziurach

HELLO!!
po 4tyg laby z przykrością stwierdzam, że w-files śpi ciężkim snem zimowym. jak tylko sam się ogarnę po przebudzeniu w tym niemiłym, szarym miejscu o zupełnie nieludzkiej temperaturze – mam nadzieje, że uda mi się ocucić w-filesy.
na rozgrzewkę kilka słów o dostępie do netu na dalekim wschodzie:
okazuje się, że z netem nie ma większych problemów nawet na tzw. zadupiu. W turystycznych miejscowościach punkty dostępowe aka 'kafejki internetowe’ [chociaż nie mają wspólnego nic a nic z kawą] są w zagęszczeniu przekraczającym nasze kioski z gazetami. wynika to za pewne z dwóch faktów – dużej ilości turystów pozbawionych życiodajnego internetu oraz fakt, że lokalsów na komputer [zwłaszcza z dostępem] raczej nie stać – a więc siedzą tam i tłuką w gierki. jak się trochę dłużej poszuka to nawet można znaleźć zadbane miejsca, w których kompy nie mają wirusów i są całkiem niezaśmiecone [czyt. da się na nich popracować]. miłe jest też, że dużo jest normalnych klawiatur – bo jak kiedyś usiadłem do chińskiej, to nie dało się pisać [kilka klawiszy więcej].

a więc kompa nie trzeba ze sobą brać. jednak najszybciej rozwijająca się obecnie klasa kompów – netbooki – jest qsząca, bo jednak wakacje wakacjami, ale chciałoby się wykorzystać bajery w rodzaju możliwości umieszczania fotek na google earth z trasami wycieczek i opisami – taki ładny album foto 3D pokazujący dokładnie gdzie była zrobiona fota to bardzo przyjemny gadżecik.

ps. spotkałem chińczyków z działki IT więc zapytałem się ich jak to jest z tym nakazem rządu do instalacji specjalnej wersji systemu. nie słyszeli o takim nakazie. natomiast bardzo chwalili sobie technologie stunnel, sproxy i inne wynalazki, które pozwalają korzystać z dowolnych zasobów. a więc może ten news to był hoax?